poniedziałek, 13 lipca 2009

Tuz za oknem mym: Schizofrenia przejść pieszych


Ewa zwróciła kiedyś moją uwagę na pewną ciekawostkę w systemie sterowania ruchem ulicznym Madrytu*. Otóz na przejściach dla pieszych, z wydzieloną wysepką pomiędzy dwoma pasmami ruchu, czasami zauwazycie, ze światła zapalają się kaskadowo. Tego do dziś nie mogę zrozumiec. Wyobraźcie sobie sytuację, w której stoicie zamyśleni na jednym końcu ulicy oczekując na zielone światło. Po chwili słyszycie sygnal dźwiękowy zezwalający na przejście przez jezdnię , patrzycie przed siebie - zielone światło...ruszacie i budzicie się w szpitalu. W najgorszym scenariuszu tak właśnie może być, ponieważ (zaleznie od strony jezdni, na której akurat jesteście) ta kaskada moze zaczać się po przeciwnej stronie ulicy. A w tym wypadku zielone światło zezwala najpierw na przejście tym, którzy stoją na wysepce. Stojąc po feralnej, drugiej stronie ulicy mozemy sie pospieszyć mając wciąz czerwone światło. Wyobraźcie sobie teraz, jak się mają w tym galimatjasie odnaleźć niewidomi.
* Ponoć do nieszczęścia było wtedy blisko.
Uwierzycie, ze to wszytsko dzieje się za moim oknem?

2 komentarze:

  1. ja wierzę i już bym bardzo chciała, żeby to okno znów było tym samym, co moje.
    Uważaj na tych przejściach na mojego Narzeczonego! Proszę dbać! Bardzo dbać!
    :)

    OdpowiedzUsuń