czwartek, 31 grudnia 2009

Wszyscyśmy znikąd - podsumowanie


Londyn 11.2009 St. Gilles Hotel (syf)

dorzucę jeszcze garstkę ścinków technicznych (do tych z N-S-C):

- ostateni dwa lata sędziłem w podróży. Z tych dwóch lat pół roku przemieszkałem w hotelach, których uzbierałaby się około setka.

- doliczam do tego około siedem adresów, które dały mi schronienie a hotelami nie były

- marzenia są dla tych, którzy je spełniają

- szczęście sprzyja głupawym

- przez ostatnie pół roku znów zyje na walizkach

- ludzie przychodzą i odchodzą

- niektórych mi nadal brakuje

- gdybym tak mógł jeszcze raz…

- People are people, wherever you are

- tolerancja to pustosłowie

- tolearancja to dar

- miejsce zdolnych ludzi…bar


zaraz nowy rok!

(Ciężki rok)

Potem kolejny....

Madryt 01.2011

Jak już na Stasiuka trzy dni temu narzekać zacząłem to w końcu powiedział na konkrecie, tak prosto w ryj co trzeba było powiedzieć. Bardzo doceniam, gdyż to jest bardzo o mnie i o tym wszystkim (Warszawie) co trudno jest coś jednoznacznie powiedziec. Kurwa, tak to narawdę było, badziew i wiocha przemieszanana z big city lights...nie rozumiem, nie czuję Warszawy po powrocie z wygnania. Szklane domy, białe kołnierze, miks marzeń siedlecko-grójecko- radomskich podpalany pseudo światowymi aspiracjami i zagranicznych korporacji blichtrem. "Tu zmienia się wszystko oprócz mentalności". To jest chyba ta diagnoza co mi życie na lata wprzód ułatwi. Wszyscyśmy pogłupieli -wszyscyśmy znikąd...my ludzie bez cienia.

"ten post to właściwie piszę z lotniska"

Madryt olśniewa (Eve to już dwa lata temu jak tu razem chodziliśmy)

Czas mija - formuła N-S-C powoli sie wyczerpuje. Czas na nowe wyzwania.

Życzę wam powodzenia.

Dzięki za wytrwałość...Powoli możecie gasić światło

pozdro


czwartek, 3 grudnia 2009

Big city lights - Christmas Lights


Each year a bit earlier
and less Christ as Natives claim... Esto es la vida they say also and...life goes on. Sin duda, goes on.
Cheers