czwartek, 30 kwietnia 2009

Tuż za oknam mym: Motion

Niech nie zmyli Was pozorna latwość z jaką ludzie opowiadają Wam o podrożowaniu... Podróżowanie to nie jest odwiedzanie coraz to nowych miejsc, podróżowanie to jest ich nieustanne opuszczanie...

W drodze

środa, 29 kwietnia 2009

El Museo del Prado

W Ameryce obiekty tego typu znane są głównie dlatego, iż można o nich przeczytać w przewdoniku. Czasem tez, ich bryła zaprojektowana jest przez jakiegoś współcześnie znanego Architekta co przysparza im medialnej popularności. Może też być tak, że w jakiejs sobie tylko właściwej kategorii obiekt ów anonimowo okrzyknięty został Obiektem w skali "NAJ". Z Prado jest inaczej...



Prado interior

Na Francisa Bacona większość z Was już się raczej nie załapie, ale polecam "Śpiącą Piękność" - mocne, na mnie robi wrażenie!

wtorek, 28 kwietnia 2009

dygrasja - na telefonie z Uko


A w sluchawce wzburzone morze...moze Lighthouse? musi pomoze.

poniedziałek, 27 kwietnia 2009

Madryt - Miasto Słońca (La Ciudad del Sol)

Pracowałem na Pięknej i Królewskiej, przez chwile nawet na Fitzroy, całkiem długo na 901 Market St a potem na 560 Mission... Jednak nigdzie Słońce nie świeciło tak jasno jak na Alcali... Nie brudze sobie Madryckiego czasu komunikacją miejską - poranne spacery do pracy pokazały mi Słońce jakiego dawno nie widziałem. To trochę jak Grabów nad Pilicą.

W drodze do pracy

I worked on Piekna and Krolewska Street, for a while even on Fitzroy, pretty long on 901 Market St and then on 560 Mission... But nowhere Sun shone so brightly like on Alcala... I don't make dirty my Madrit time with public transportation - morning walks to the office shown me The Sun I haven't seen for a long time. I can feel a hint of polish drunken mornings...

In the office

Yo trabaje en la Calle Piekna y Kroleska, durante un tiempo incluso en Fitzroy, bastante largo en 901 Market St y luego en 560 Mission...Pero en ninguna parte el Sol brillo tan brillantes como en Alcala. Yo no hago mi sucia Madrit tiempo con el transporte publico. Paseos por la maniana a la oficina de mi Sol no he visto durante mucho tiempo. Puedo sentir una pizca "El Stadio del Decadio" en 4 am...


Camino de vuelta a casa

piątek, 24 kwietnia 2009

El Museo de Jamon

Trzecią rzeczą, która zwróciła moja uwagę w Madrycie było Muzeum Szynki. Nieświadomy powagi miejsca wkraczam doń z zaciekawieniem i w jednej chwili znajduje się w przedziwnym świecie podrobów. Otoczeni świnskimi nogami wraz z kopytami prztroczonymi do sufitu stajemy przy barze. Ładna ekspozycja myślę. Nie jestem jeszcze świadomy tego, ze zaraz własnie tej ekspozycji uszczuplimy zasób. Przy pomocy Ewy zamawiam "dos cervezas i bocadillo con jamon". Niesamowite! Zwykła kanapka, naturalne masło i prawdziwa szynka biją na głowę połowę San Franowego seafoodu, którym do tej pory zyłem. Potęga smaku - pochwała prostoty. Nie tylko smak jest tutaj naturalny...

Usmiechy sprzedawcow tak samo jak ich grymasy też nie są ani sztuczne ani pudrowane... Rzucanie resztek na podłogę i palenie papierosów przy barze należą do normalnych obyczajów a cały kulinarny Madryt ze swoim kolorytem zasługuje na tyle uwagi, ile ja mu na stronie espa nie jestem w stanie poswiecic. A więc tak własnie jest - zachwyca mnie szynka i chleb!

El Museo de Jamon

wtorek, 21 kwietnia 2009

Tuz za oknem mym: Tłum

Hotel, w którym mieszkamy z jakichś powodów stał się obiektem zainteresowania młodych ludzi, którzy pod jego głównym wejściem, od czasu do czasu z przejęciem wykrzykują swoje racje zza płóciennych transparentów. Tłum zbierał się do tej pory kilka razy nie czyniąc przy tym szkody okolicznej infrastrukturze (musi nie kibice i nie feministki). Jedyną oznaką buntowniczej natury owych zgromdzeń była powszechna ignorancja tłumu dla obowiązujących w świadomości społecznej przepisów ruchu drogowego. Lud Madrytu (i to nie tylko jego buntownicza frakcja) nie stosuje się bowiem zbyt przesadnie do zaleceń sygnalizatorów świetlnych, znaków czy sygnalizacji poziomej czym mnie szczerze i z nieprzemijającym zachwytem do dzisiaj ujmuje. Czuję sie trochę jak w swoim ideologicznym domu...tyle, że już trochę z dystansem... Zoom pozwala patrzeć na to wszystko z bezpiecznej odległości okna hotelu espa :) A moze to po prostu ten wiek?



niedziela, 19 kwietnia 2009

Hola Espana!

Witamy z Madrytu! Przez ostatnie tygodnie wszystko stanęło na głowie. W zaledwie trzy tygodnie odwiedzilismy 3 strefy czasowe, 4 strefy klimatyczne, zmieniliśmy nasze prace i całe swoje dotychczsowe życie... Osiągnąliśmy przy tym następny stopień tymczasowości kolejnego etapu naszego życia. O ile California nosiła znamie miejsca tymczasowego o tyle Hiszpania jest dla nas po prostu...hotelem. Tak właśnie nazwałem tego bloga, tak tez nazywa sie miejsce z którego obserwujemy Madryt... Mam wrazenie, ze kolejna platforma naszej wspólnej komunikacji będzie nieco radośniejsza i oszczędniejsza w formie...Madryt właśnie taki jest - wesoły i wciągający!

Nim zaczniemy, opowiemy Wam jak się tu dostaliśmy!

Uciekając przed globalnym kryzysem...

i trzydziestoletnim kredytem...

poznajemy kolejny port lotniczy...

Barajas T4 w Madycie wita nas słoneczną pogodą, kilkoma niewiadomymi, nową przygodą

i od razu staje się jednym z dwóch moich ulubionych Terminali...
Witamy z Madrytu! W miejscu skąd powiewa optymizmem...