poniedziałek, 1 lutego 2010

Big city nights - czyli jak nie zostałem madrytczykiem

Widok z tarasu budzi to pytanie

Być Madrytczykiem?

Być!

A jednak zawahanie...

Może spójrzmy, zobaczmy, popatrzmy co na dworze.

proszę nie! Nie teraz! Tak jednak być nie moze!

Nie kuś mnie, nie kuś, nie kuś mnie mój Boże!

a moze tak, a moze nie...a moze

Kto mi odpowie? Aaa Kto mi dopomoze?


To tylko jedno pytanie. Zaraz zwariuję, zaraz coś się stanie....

Być??

schizofrenia - wystarczyło tu mieszkanie...

czwartek, 31 grudnia 2009

Wszyscyśmy znikąd - podsumowanie


Londyn 11.2009 St. Gilles Hotel (syf)

dorzucę jeszcze garstkę ścinków technicznych (do tych z N-S-C):

- ostateni dwa lata sędziłem w podróży. Z tych dwóch lat pół roku przemieszkałem w hotelach, których uzbierałaby się około setka.

- doliczam do tego około siedem adresów, które dały mi schronienie a hotelami nie były

- marzenia są dla tych, którzy je spełniają

- szczęście sprzyja głupawym

- przez ostatnie pół roku znów zyje na walizkach

- ludzie przychodzą i odchodzą

- niektórych mi nadal brakuje

- gdybym tak mógł jeszcze raz…

- People are people, wherever you are

- tolerancja to pustosłowie

- tolearancja to dar

- miejsce zdolnych ludzi…bar


zaraz nowy rok!

(Ciężki rok)

Potem kolejny....

Madryt 01.2011

Jak już na Stasiuka trzy dni temu narzekać zacząłem to w końcu powiedział na konkrecie, tak prosto w ryj co trzeba było powiedzieć. Bardzo doceniam, gdyż to jest bardzo o mnie i o tym wszystkim (Warszawie) co trudno jest coś jednoznacznie powiedziec. Kurwa, tak to narawdę było, badziew i wiocha przemieszanana z big city lights...nie rozumiem, nie czuję Warszawy po powrocie z wygnania. Szklane domy, białe kołnierze, miks marzeń siedlecko-grójecko- radomskich podpalany pseudo światowymi aspiracjami i zagranicznych korporacji blichtrem. "Tu zmienia się wszystko oprócz mentalności". To jest chyba ta diagnoza co mi życie na lata wprzód ułatwi. Wszyscyśmy pogłupieli -wszyscyśmy znikąd...my ludzie bez cienia.

"ten post to właściwie piszę z lotniska"

Madryt olśniewa (Eve to już dwa lata temu jak tu razem chodziliśmy)

Czas mija - formuła N-S-C powoli sie wyczerpuje. Czas na nowe wyzwania.

Życzę wam powodzenia.

Dzięki za wytrwałość...Powoli możecie gasić światło

pozdro


czwartek, 3 grudnia 2009

Big city lights - Christmas Lights


Each year a bit earlier
and less Christ as Natives claim... Esto es la vida they say also and...life goes on. Sin duda, goes on.
Cheers

niedziela, 29 listopada 2009

Lond ON - CAMDEN

Londyn jest dla mnie ciezkim miastem. Szczegolnie jego centralna częsc. Wydaje mi sie, ze ten kawalek metropolii jest dobry tylko na zakupym, chwilowy pobyt celem turystycznym, lub kilkugodzinny wypad w ramach odswiezenia sobie topografii miasta. Od gwaru, tlumu turystow, scisku i miszmaszu zapachów chronić się trzeba na obrzezach. Mimo wszystko, a moze wlasnie dlatego, Londyn nie stwarza pozorów, Londyn faktycznie tętni rytmem calego cywilizowanego swiata. A takich miast widzialem do tej pory zaledwie dwa.
Trudy przebrnięcia przez slabe zdjęcia z drugiej częsci pobytu w Londynie wynagrodzi Wam pewna Slicznotka w kolorze rosso corsa. Zastanowcie sie takze, co jest nie tak na ostatnim zdjeciu w galerii...

pozdrawiam

**GALERIA FOTO**
Lond ON - CAMDEN
Google photos link

niedziela, 22 listopada 2009

Lond ON - SOHO

Zdarzylo sie tego Listopada w Londynie...

** GALERIA FOTO**
Lond ON - SOHO
Google photos link

czwartek, 19 listopada 2009

De Navidad en el Puerta del Sol!

Overall - not-so-close
Closer

Much closer ;-)


środa, 18 listopada 2009

Liberar Puerta del Sol!

Puerta del Sol - pano (niedlugo poprawie jakosc).

Zdjęcie wyjątkowe z dwóch względów:
- pierwszy jest taki, ze na placu tym zawsze jest pelno ludzi a na moim zdjęciu nie ma ich wcale. W jednym z przewodnikow turystycznych przeczytalem: " plac jest zawsze zatłoczony - niezaleznie od dnia i pory. juz o 8 rano przewalaly sie przezen tlumy, a wieczorami (zwłaszcza w weekend) bylo takk ciaso, ze nie sposób było przez plac przejsc".
- drugi być może nawet wazniejszy, jest taki, ze plac ten od lat był wielkim poligonem budowy szczelnie odgrodzonym od oczu i obiektywów turystów. Dookoła stały metalowe ogrodzenia a budynki były przykryte płachtami reklamowymi. Po placu chodziło sie wąskimi alejkami, które co kilka tygodni zmieniały swój przebieg. Czytałem kiedyś taką oto relację z podróży do Madrytu. Brzmiała ona mniej więcej tak: "(...) Dochodzimy do Puerta del Sol, jednego z najważniejszych placów Madrytu -"pępka Hiszpanii". To na tym placu, przed okazałą wieza zegarową wmurowana jest kamienna płyta z napisem kilometr fero, od ktorej zaczyna sie pomiar odlegości i w której zaczyna swoj bieg 6 głównych hiszpanskich dróg". (...) z inengo artyukłu pamietam mniej więcej taki fragment. "Znajduje się tu właściwie wszystko co jest wazne w Madrycie. Jest wieza zegarowa, jest słynny neon Tio Pepe, jednak największą atrakcją fotograficzno-turystyczną Puerta del sol jest pomnik herbu Madrytu - Misiek wspinajacy się na drzewko owocowe. Sam plac niestety znajdującego się w od wielu lat ciągłej przebudowie co uniemozliwia zrobienie dobrego zdjecia..." Artykul pochodził z 2004 roku - to tez zapamiętałem.

Zgooglujcie, na pewno gdzies znajdziecie zrodla.

Jak widzicie -niewielu widziało puste Puerta del Sol w całej (lub prawie całej) okazałości.

Jest tez trzeci stopień wyjątkowości, dla mnie najważniejszy.
Bessos para mi Prometida :)

Un Sludo!
Pedro desde Madrid